Głos Społeczności: #plony

Miniaturka posta Głos Społeczności: #plony

Głos Społeczności: #plony

 

Maciek Niewiadomski i Roman Wróblewski. Po jednej stronie rozwijający się i aktywny menedżer oraz gitarzysta indie rockowego zespołu, po drugiej samozarządzający się pianista. Zapytaliśmy przedstawicieli społeczności, reprezentantów nowej branży muzycznej o pracę nad plonami: jak siać, żeby rozwijać karierą muzyczną, kiedy jest czas odpoczynku, czy porażki mogą nieść plony?

 

Ada Kućmierz: Jak siać, żeby zbierać dobre plony?

 

Maciek Niewiadomski: Moim zdaniem dobrze jest wszystko robić partiami, skupiając się w danym momencie tylko na jednym aspekcie zadania. Najlepiej zaplanować, co i kiedy chcemy zrobić, umówić się z zespołem tak, by każdy wyraził zgodę na wspólny plan i mógł się do niego dostosować. W jednym terminie robimy piosenki, w innym – teledyski. Dobry plan ogranicza stres i daje większą szansę na dobre zbiory. Kolejna, a nawet podstawowa rzecz, to: zacząć od muzyki. Jeśli ona będzie dopracowana, taka, jak sobie życzyliśmy, to możemy podejmować dalsze kroki.

Roman Wróblewski: Dla mnie najważniejsza jest jakość ziarna, jakie siejemy. Tę jakość można wypracować na wiele sposobów: wydać na to dużo pieniędzy albo poszukać zdolnych ludzi, którzy także szukają możliwości kreatywnego rozwoju. Należy również wybrać rodzaj tego ziarna, wymyślić je. Warto stawiać na to, żeby wszystko wychodziło od serca i było gruntownie przemyślane. Wszystko, co produkuję, także teledyski czy sesje zdjęciowe, jest przeze mnie wymyślone i czuwam nad każdym etapem. Raz zrobiłem coś bez wcześniejszego przemyślenia i straciłem na tym 1000 euro. To była kwestia niewłaściwego doboru ekipy, dużo się wtedy nauczyłem. Zrobiłem ten sam klip drugi raz z innymi ludźmi, zapłaciłem więc podwójnie, ale czuję, że to się opłaciło. I absolutnie uważam, że trzeba płacić współpracownikom!

Dużo się zmieniło w czasie pandemii… na co liczyliście, siejąc wcześniej? Jakie plony uzyskaliście?

 

RW: Moje oczekiwania w zderzeniu z pandemią znacząco zmalały,więc wszelkie sukcesy przyjmuję z wielką wdzięcznością. Oczywiście chciałem grać więcej koncertów po wydaniu płyty, liczyłem na nie bardzo... Przed pandemią miałem rozpisane dwa scenariusze na teledyski, nagrywałem płytę i wyobrażałem sobie, że jeśli zrobię wszystko tak, jak w podręcznikach o biznesie muzycznym, to uda się przynajmniej zatoczyć pełne koło, a bez koncertów brakuje ¼ tego okręgu.

 

MN: Z Jelsą planowaliśmy nagrać nowe piosenki, wydać album, mieliśmy zaplanowanych kilka koncertów. Pandemia oczywiście pokrzyżowała te plany. Udało się wprawdzie nagrać wiele piosenek, ale ich nie wydaliśmy, bo pojawiły się inne projekty. Z perspektywy czasu widzę, że żniwem pandemii była duża zmiana na polu priorytetów każdego z nas. Każdy miał czas, znalazł przestrzeń dla siebie i zrozumiał na czym naprawdę mu zależy. To sprawiło, że nasze drogi się nieco rozeszły i każdy rozwinął inny projekt. Oczywiście nadal planujemy wydać wspólne utwory, ale zespół już nie jest dla nas na pierwszym miejscu.

 

Czyli to, co było przypadkowo rzuconym ziarnem, może nawet wydawało się chwastem, stało się motorem, bodźcem albo i źródłem inspiracji.  Przekuwanie porażek w siłę? Jak sobie radzić z niepowodzeniami?

 

MN: Cieszyć się z nich! I nie myśleć o nich zbyt długo. Niepowodzenia są elementem codzienności, więc trzeba się do nich przyzwyczaić i nauczyć się z nich czerpać. Uczę się ciągle, że porażka to jest nauka. Cieszę się z tego, że jest to obszar do poprawy i za każdym razem dziękuję losowi, że nieprzyjemna sytuacja zdarzyła się już teraz, a nie za kilka lat. Ostatnio inspiruje mnie bardzo serial Ted Lasso. Główny bohater przeżywa same porażki, ale każdą z nich obraca w coś dobrego i jest jednym z najbardziej pozytywnych bohaterów, jakim ostatnio się przyglądałem.

 

RW: Ostatnio z porażek uczę się tego, jak dobierać ludzi do współpracy. Nie boję się ryzykować, choć zdarzyło mi się trafić na wiele niewłaściwych osób. Na pewno uczę się też tego, że warto planować to, w co inwestujępieniądze. Teraz planując sesję zdjęciową wybrałem przestrzeń, fotografa, pracuję nad moodboardami, oglądam albumy z fotografiami, tworzę postać, spotkam się z fotografem na zoomie i dokładnie rozpisujemy,jakie zdjęcia, w którym miejscu chcemy uzyskać. Kiedynie byłem przygotowany, ponosiłem porażki, bo nie wiedziałem, czego chcę. Traciłem też dużo pieniędzy, które teraz są szczególnie ważne. Porażki to także okazja do nauki poprzez rozmowy z najbliższymi osobami, które potrafią powiedzieć prawdę i pomóc w ocenie rzeczywistości. Ważne jest też to, że – aby uniknąć mocnego zderzenia z porażką i rozczarowania –warto mieć bardzo małe i realne oczekiwania.

 

Co przynosi lepsze efekty: wprowadzanie urozmaicenia czy specjalizacja w jednej dziedzinie?

 

RW: Na razie skupiłem się na specjalizacji w muzyce fortepianowej, aczkolwiek zaczynam już pracę nad nowymi projektami, w tym elektronicznym i jazzowym. Myślę, że takie zawężenie działań jest zdrowe, bo kiedy próbowałem robić kilka rzeczy na raz, to właściwie nic nie było na wysokim, satysfakcjonującym mnie poziomie. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że w swoim 15-letnim doświadczeniu scenicznym otarłem się o przeróżne gatunki muzyczne i wiele zespołów, więc w pewien sposób już spróbowałem tego, czego chciałem, mam to za sobą i stąd wiem, że moje wybory są świadome. Jeśli natomiast chodzi o promocję, tu stawiałbym na wszechstronność. Sam obserwuję modę i trendy technologiczne, Myślę, że warto się zastanowić, jak w danej przestrzeni się promować – poznać zasady działania playlist na Spotify, szkolić się z Facebooka i Instagrama czy zapoznać się z TikTokiem. Ja stawiam na dotarcie do ludzi. Nie chodzi o liczby, ale o działanie tak, by muzyka trafiała do tych osób, które będą chciały jej słuchać.

 

MN: Ja działam bardzo różnorodnie, oprócz grania w zespole zajmuję się produkcją muzyki, managementem, uczę się bookingu, więc jestem team #różnorodność (śmiech). Natomiast na każde z tych pól przypada tylko jeden wybór: jestem menedżerem jednej artystki i jednego artysty, gram w jednym zespole, uczę grać na gitarze, ale nie rozwijam tej działalności w kilku szkołach.

 

W naturze jest czas siania, zbierania i odpoczynku. Czy planujecie czas w taki sposób, żeby wykonać pewną pracę w wyznaczonych odstępach czasowych, a później planujecie czas na odpoczynek i „zimowanie” idei?

 

RW: Ostatni czas jest dla mnie bardzo pracowity. Teraz udało mi się złapać kilka dni odpoczynku w Portugalii, ale zwykle pracuję bardzo dużo. Dzielę swój czas na pracę twórczą, prace wydawnicze i odpoczynek, który częściowo przeistacza się w pracę twórczą. To, gdzie jestem i z kim przebywam mocno mnie inspiruje, więc nawet, jeśli podróżuję, to gdzieś zapisuję nowe pomysły, notuję, tworzę.

 

MN: To mój największy obszar do pracy. Wydzielenie czasu na odpoczynek i umiejętność odpoczywania. Chciałbym umieć zamknąć pewne tematy i potem odpocząć. Aktualnie wszystko się nakłada i zazębia. Póki co, takie tempo mi odpowiada, mam dużo pracy i czas na krótkie wakacje, ale nigdy nie wypoczywam w pełni. Myślę, że aby pracować efektywnie, trzeba umieć oczyścić głowę i się zresetować, żeby przygotować miejsce na kolejne projekty i naładować baterie do dalszej pracy.

To top