Pierwsza umowa w zespole

Miniaturka posta Pierwsza umowa w zespole

Pierwsza umowa w zespole

Wasze wspólne granie ma się przerodzić w coś więcej niż przyjemne spędzanie czasu w miłym towarzystwie i ma stać się celem, sposobem na życie albo wielką przygodą? Zanim zaczniecie myśleć o umowach koncertowych, wydawniczych i wszelkich innych formach współpracy, nim nagracie i opublikujecie pierwszy utwór, czy zagracie koncert przed publicznością, warto przez chwilę pomyśleć o wzajemnych relacjach. Jeszcze przed tym, jak kontrakty i umowy je zabiją…

Brzmi banalnie i groźnie jednocześnie? Może tak, ale błędy popełnione na tym etapie, gdy jesteśmy jeszcze przyjaciółmi i nie myślimy o przyszłych profitach, potrafią się srodze zemścić ciągnąc latami niepotrzebne spory. Mogą również pogrzebać dobrze zapowiadający się zespół, zanim jeszcze cokolwiek osiągnie czy zarobi.

Zatem, nim przyjdzie wam podpisywać umowy na koncerty czy kontrakty płytowe, warto między sobą ustalić zasady funkcjonowania zespołu.

Na tym etapie nie potrzeba wielkich umów, prawników i „papierologii”. Ale ślad pisemny ma znaczenie, bo po czasie każdy te same ustalenia może inaczej pamiętać i zupełnie w inny sposób je interpretować. Dlatego warto napisać choćby maila w tej sprawie, tak, by każdy potwierdził jego otrzymanie i miał potem w historii swojej korespondencji.

Rzeczy z pozoru błahe, po jakimś czasie mogą stać się kluczowymi. Naprawdę jest ważne, byście wcześniej ustalili zasady autorstwa tekstów i kompozycji, prawo do nazwy i co się z nią stanie, gdy np. z waszej czwórki jedna osoba postanowi odejść i ktoś ją zastąpi. Nie ma tutaj żadnych powszechnych zasad. Modeli jest wiele i każdy z nich ma zalety i wady, ale ten, który wspólnie na tym etapie przyjmiecie będzie najważniejszy, bo będzie wasz.

Sprawa jest prosta w przypadku solowego artysty, który choć nie musi być sam na scenie, to sam odpowiada za wszelkie aspekty autorstwa tekstów i kompozycji muzyki oraz podejmuje wszelkie decyzje. Natomiast jako zespół powinniście uzgodnić jeszcze przed rozpoczęciem nagrań, z myślą o ich późniejszym udostępnianiu, jak będziecie podpisywać się pod utworami. W przypadku tekstu jest zazwyczaj łatwiej, bo najczęściej jest to jedna osoba. Ale czasem ktoś doda refren czy kluczowy wers albo tytuł i trzeba to współautorstwo uwzględnić. Jednak przy kompozycji sytuacja się komplikuje, bo tutaj możliwości jest więcej: ktoś przyniósł gotowy pomysł na utwór, ktoś miał linię melodyczną albo zaczęło się od bitu, a potem każdy coś dołączył i poszło.

Zwyczajowo autorów tekstów popisuje się imieniem i nazwiskiem lub pseudonimem. Podobnie, gdy chodzi o kompozycję, jeśli jest jednoosobowa Ale gdy wkład w kompozycję miało kilka osób, można albo je wymienić wszystkie (imię i nazwisko lub pseudonim), albo gdy wszyscy w tym maczali palce można opisać utwór tak: tekst Jan Kowalski, muzyka Zespół. I na tym etapie chodzi tylko o opis, który zobaczą odbiorcy, bez wnikania w szczegóły, kto wkład miał większy bądź mniejszy. To też ważne, ale dopiero przy zgłaszaniu utworów np. do ZAIKSu.

Ale jeszcze jedno: oto mamy zespół. Czy podpisujemy się własnymi nazwiskami lub pseudonimami zarówno jako członkowie zespołu na scenie, wykonawcy utworów, jak i jako autorzy lub kompozytorzy? Co stanie się z zespołem i nazwą, gdy z np. czteroosobowego zespołu jeden z założycieli odchodzi? Czy to koniec, czy zespół działa nadal, przyjmując kogoś nowego na jego miejsce? A jeśli w wyniku kolejnych zastępstw w zespole nie ma już żadnego z założycieli, to nadal aktualny skład ma prawo do nazwy? Oczywiście, na tym etapie umawiamy się na rzeczy przewidywalne w bliskiej przyszłości, bo w dalszej wszystko się może zdarzyć. Żadna umowa nie jest cyrografem na zawsze, może w odpowiednim czasie być zmieniana i dopasowywana do obecnych realiów, ale od czegoś trzeba zacząć. Są pewne kluczowe pytania, na które trzeba sobie odpowiedzieć. Bo lepiej przegadać to sobie wcześniej niż potem tułać się po sądach.

Nie trzeba sięgać daleko, by przekonać się, że nie są to błahe sprawy. Dlaczego jest Kombi i Kombii? Czemu są dwa zespoły De Mono? Historia zespołu Pectus nic Wam nie mówi? A proces Hołdysa z zespołem Perfect sprzed lat?

Są też przykłady pozytywne, pokazujące, że można inaczej. Przez zespół DAAB przewinęło się wielu wokalistów, choć śpiewający frontman zdaje się być kluczową postacią, której odejście zazwyczaj kończy historię zespołu. Również zespół Dżem po śmierci charyzmatycznego wokalisty i autora kultowych dla zespołu tekstów funkcjonuje dalej, choć od śmierci Ryśka minęło ponad ćwierć wieku.

Super jest myśleć o kontraktach płytowych, dobrych umowach koncertowych i świetlanej przyszłości. Tutaj także jest o czym pisać i rozmawiać, bo chyba każdy czeka na swój pierwszy ważny kontrakt z wytwórnią i honoraria za swoje koncerty. Ale o tym napiszę w kolejnych odcinkach.

Tymczasem ważne byście zaczęli właśnie od tego, aby konkretnie umówić się między sobą.

Autor: Paweł Hordejuk (ekspert TBM)

To top