Badacze przyszłości określili umiejętności, które będzie kształtować szkoła za ćwierć wieku. Obok umiejętności technicznych i cyfrowych oraz analizowania danych wymieniają: rozwiązywanie problemów, kreatywność i współpracę. Jak zmieniać i żyć wspólnie – taki cel ma edukacja XXI w.
Spoglądam w przyszłość, bo zastanawiam się, co zweryfikuje nasze człowieczeństwo. W końcu od historycznego niedawna szereg umiejętności ludzkich stopniowo zastępuje technologia. Okazuje się, że współpraca jest na krótkiej liście niezbędnych umiejętności przyszłości wymienianej przez futurologów. Czyli jest nie do zastąpienia przez komputery, roboty i w końcu sztuczną inteligencję.
Umiejętność wspólnego planowania i realizowania, tworzenia razem i budowania więzi nie stanie się ważna, ale taką pozostanie. Na współpracy opiera się nasza cywilizacja i nasze codzienne funkcjonowanie. I myślałabym o niej w dwóch kategoriach: tej podstawowej, umożliwiającej koegzystencję i tej zawodowej relacji międzyludzkiej nastawionej na cel.
Ta ludzka współpraca przeżywa czasy świetności dzięki korporacjom i całemu uelastycznieniu rynku pracy. Okazuje się, że to umiejętność nieoczywista: jest pożądana i wykształcana w szeregach pracowników. Właśnie dlatego, że jest kluczowa w tworzeniu zmiany razem. Dlaczego jest nieoczywista? Bo „nas nie uczyli” współpracy. Bo wartość, jaką ze sobą niesie w prostej linii (pozornie!) koliduje z byciem wyjątkową/ym, niezależną/ym, wyróżniającą/ym się. Trochę jakbyśmy postawili na szali indywidualizm vs. zwykłość, wolność vs. niewolność, konformizm vs. nonkonformizm (zresztą odsyłam do Fromma). Współpracę vs. niezależność (ta ostatnia będzie bohaterką naszego bloga w czerwcu).
Ten złudnie filozoficzny wstęp prowadził nas oczywiście do współpracy w branży muzycznej. Chcę podkreślić, jak ta umiejętność (moim zdaniem także wartość) jest podstawowa, aktualna i potrzebna. Jak jest ludzka. Ludzi ma po swoich przynajmniej dwóch stronach. I wiele ich może różnić. Także podejście do wartości współpracy.
Znaczenie współpracy dla branży muzycznej nie różni się zasadniczo od jej istoty w innych branżach. W pary i zespoły łączą się różni specjaliści, wymieniając się swoimi umiejętnościami, dodając charakterystyczny dla swojej roli zestaw działań. Wymianie podlegają różne zasoby: od wspomnianych umiejętności, przez myśli i kreacje, po znajomości i swój status w branży czy w ogóle w przestrzeni publicznej.
Do wspólnej pracy potrzebna jest zgoda i chęć ludzi, którzy biorą w niej udział. Zgoda na czyjś wkład i chęć do przekazania odpowiedzialności. I w końcu: zaufanie. Kiedy spotykam się z twierdzeniem, że „wolę zrobić coś sama”, bo „tak będzie lepiej” czy „szybciej”, że wcześniej w tej roli każdy zawodził albo że „nie chcę, ale muszę”, zapala mi się czerwona lampka „uwaga, nieufność”!
Po drugiej stronie może nie być autentycznej woli zrobienia czegoś razem, może być jakiś rodzaj przymusu spowodowany brakiem czasu, brakiem umiejętności czy przyjęciem za oczywiste, że są sprawy, którymi zajmuje się agencja, menedżer, booker czy ktoś inny. I to powody są słuszne! Ale ta lampka od nieufności przestrzega, że tutaj druga strona może z widoczną obawą spoglądać mi na ręce, może nieustannie kontrolować pracę, czy też może się zwyczajnie „czepiać” szczegółów naszej przecież wspólnej pracy.
Brak zaufania może być piekielnie uciążliwy dla obu stron. Jednej nie pozwoli się rozwinąć i działać, w pełni wykorzystując swoje możliwości, dla drugiej – to ogromne obciążenie emocjonalne i energetyczne.
Lampka czasem się zaświeci, innym razem nie. A na współpracę wpływa znacznie więcej cech osobowych, perspektyw, wcześniejszych doświadczeń, całego bagażu, który niesiemy, znaczenie mają ewentualne kompleksy, lęki (czyli irracjonalne obawy), przekonania i wiele, wiele innych. Cała nasza indywidualność. Dlatego trudno bawić się w jasnowidza i zakładać, co może nas spotkać we współpracy z konkretnym człowiekiem, żeby ewentualnie uniknąć trudności. Łatwiej jest przyjąć, że są okoliczności, na które nie mamy wpływu i zadbać o siebie. Zadbać o swoją rolę we współpracy, o przepracowanie przekonań, które przeszkadzają nam w ufności i wzmagają kontrolę, o dystans i odpuszczenie. Ale też, a może przede wszystkim: zadbać o swoje poczucie wartości, świadomość swoich kompetencji i poczucie sprawstwa.
Zapytaj siebie:
Co umiem najlepiej? Co lubię robić? W czym czuję się dobry/a? Co robię lepiej niż inni? Czego mi brakuje? Jakie umiejętności mogę kształtować, na które nie będę lub nie chcę mieć wpływu? Na co w ogóle mam wpływ? Czego chcę się nauczyć? Od kogo mogę się uczyć? Co daje mi współpraca z innymi?... Jakie są MOJE wartości?
Gdybym miała zwrócić twoją uwagę na jeszcze jeden ogromnie ważny element współpracy, powiedziałabym: komunikacja. Jasna, świadoma i transparentna komunikacja. I nie idzie wyłącznie o to, jak używamy języka, jak piszemy i mówimy do współpracowników. Idzie o cały przekaz, jaki wysyłamy i jaki dotrze do drugiej, trzeciej i kolejnej strony. Skuteczny przekaz rozpoczyna się od uświadomienia sobie lub ustalenia celu naszych wspólnych działań.
Jeśli wiemy, po co coś robimy, będziemy też jaśniej widzieć, dlaczego to robimy czyli jaki to ma sens, w związku z tym, jak powinniśmy to robić i jak podzielić się rolami.
Zapytaj was:
Kiedy będziemy się spotykać? W jakich sytuacjach rozmawiamy? Jakiego kanału używamy? W jaki sposób rozmawiamy o rzeczach pilnych i ważnych, a jakich narzędzi użyjemy do omawiania spraw mniej pilnych, ale ważnych? Jakie są nasze kamienie milowe? Jak nasza praca z siebie wynika? Co muszę zrobić ja, żebyś ty mógł zacząć swoją część lub odwrotnie? Co robimy w razie nieporozumień? Kto ma decydujący głos?… Jakie są NASZE wartości?
Czy pytamy o siebie, czy precyzujemy współpracę, dobrze jest znaleźć wspólny język wartości (lub w oparciu o nie tworzyć wspólną wartość). Możemy pracować w zupełnie różnym tempie, stawiać akcenty w kompletnie innych miejscach, ale ostatecznie na nasz wspólny cel będą wpływać wspólne wartości. To one nadają sens i ważność temu, co robimy.
Co mi przypomniało, że kiedy zastanawiałam się nad współpracą, przyszło mi do głowy mnóstwo porównań do związku, tego miłosnego. Do dobrej relacji romantycznej prowadzą często doświadczenia, które uczą większej świadomości siebie, swoich oczekiwań i poczucia swojej wartości oraz swoich wartości. Nie wyciągając lekcji, nie pracując nad sobą, zniechęcając się i obniżając swoją wartość, idziemy prostą (albo właśnie bardzo zawiłą) drogą do kolejnych toksycznych przygód. Jak ze słynną karmą: to, co dajemy od siebie, wraca. Podobnie jest ze współpracą.