Doczekaliśmy się nareszcie długogrającego albumu zespołu B6. Nasi Inkubatorowicze w pandemicznym 2020 roku dobrze zagospodarowali czas, kiedy nie dane im było koncertować. Świetnie też wykorzystali wiedzę zdobytą na TBM, aby zaprezentować w pełni swoją energię i styl!
Jest popowo, miejscami rockowo i z pazurem, czasem elektronicznie, a także minimalistycznie i łagodnie.
Jak pisze zespół: „Smugi to ślady, jakie pozostawia po sobie człowiek. To wybory, emocje i przeżycia, które budują naszą drogę. Jest to sentymentalna podróż muzyczna łącząca eklektyczne rozwiązania budujące szlachetny pop-rockowy styl, romansujący z innymi gatunkami. Gitarowe brzmienia, futurystyczne synthy, głęboka, piaskowa barwa wokalu to pigułka B6”.
To, co lubię w B6 szczególnie, to niebanalne teksty, które są zrozumiałe, bliskie człowiekowi i łatwe w odbiorze dla słuchacza popu, a jednak słuchając ich raz po raz, wciąż odkrywa się nowe znaczenia!
Głos Martyny, kobiecy, satynowy, czasem kojący i leniwie głaszczący dźwięki, a czasem silny i energetyzujący, zdecydowanie sprawia, że utwory B6 rozpoznawalne są po kilku pierwszych taktach i zapadają w pamięć.
Płytę otwiera utwór Cisza, który, poprzez kilka sekund charakterystycznych trzasków, przywołuje na myśl zdartą płytę winylową – chętnie posłuchałabym tego albumu na takim fizycznym nośniku!
Nie tylko ten numer rozpoczynają dźwięki wprowadzające w nastrój utworu. W kolejnych kompozycjach pojawiają się odgłosy burzy, zakłócenia fal radiowych czy mechaniczne, rytmiczne uderzenia.
Zaraz wracam jest według mnie esencją albumu, ale uwaga: raz posłuchane nie wychodzi z głowy!
Kolejne utwory nieco przyciemniają nastrój i skupiają uwagę na słowach.
Utwór Błękit i piach zadaje pytania, Szkła sieją wątpliwości, a Tysiące wybudzają z zamyślenia, aby znów zrobić miejsce dla utworu, który użyczył płycie tytułu. Nie miałabym nic przeciwko, aby ten utwór na żywo trwał dziesięć minut – tak wspaniale kołysze, otula i niemal medytacyjnie wciąga.
Ciekawy jest także teledysk do jednego z utworów, Moje ciało. Każdemu życzę tak radosnego i pełnego wolności stosunku do ciała, jaki Martyna prezentuje w tym obrazie.
Znalazło się także coś dla miłośników delikatnych i minimalistycznych kompozycji. Zastygłam (ostatnia pozycja) jest zaproszeniem słuchacza do świata wyobraźni i wrażliwości wokalistki, która podzieliła się intymnym zwierzeniem, zamyśleniem doznanym być może podczas refleksyjnych dni 2020 roku…
Płyta B6 nie tylko daje zastrzyk muzycznych witamin, ale zgrabnie rozprawia się z dzisiejszymi problemami w relacjach ze światem, samym sobą i drugą osobą. Puszcza do słuchacza oko, daje nadzieję, pozwala się zamyślić i zasłuchać. Jest kolorowo, ale zupełnie w sam raz! Doskonała propozycja na jesień.
Album dostępny jest w wersji cyfrowej na wszelkich platformach streamingowych, ukazał się 8.11.