Klasyczna edukacja kontra rynek muzyczny: Czy absolwenci szkół muzycznych są przygotowani do funkcjonowania w branży muzyki rozrywkowej?
Do rozmowy zaprosiłam troje uczestników TBM Summer Camp 2021: pianistkę Jowitę Cieślikiewicz, wokalistkę Tańkę Szafraniec i gitarzystę Maćka Zielińskiego. Wszyscy odebrali klasyczną edukację w szkołach i na akademiach muzycznych. Czego nauczyli się przez kilkanaście lat edukacji muzycznej, a co dał im Inkubator Tak Brzmi Miasto? Co przekazują kolejnemu pokoleniu artystów?
Czego nauczyła cię szkoła muzyczna?
Tańka Szafraniec: Szkoła muzyczna nauczyła mnie systematyczności, dostałam też ogromną bazę muzyczną, nauczyłam się techniki wokalnej, podstaw komponowania i improwizacji. Szkoła nauczyła mnie też pokory, ale takiej źle rozumianej, że nie mam własnej wartości, popełniam mnóstwo błędów i nie mogę być pewna siebie… Długo musiałam z tym walczyć, aby móc tworzyć własną muzykę. Dobrze, że trafiłam do TBM, bo dowiedziałam się jak to naprawić!
Jowita Cieślikiewicz: Ja na szczęście nie mam żadnej traumy z czasów swojej edukacji muzycznej. Nauczyłam się wszelkich spraw technicznych, gry na instrumencie i czytania nut. Mogę także śmiało powiedzieć, że w trakcie nauki zmieniła się moja percepcja muzyki, zaczęłam dużo więcej słyszeć i słuchać analitycznie. Nauczyłam się także pracy, systematyczności, pokory i wytrwałości.
Maciek Zieliński: Edukacja muzyczna nauczyła mnie techniki gry na gitarze, co dla mnie jako gitarzysty jest kluczowe. Nauczyłem się także miłości do muzyki, nie tylko klasycznej, ale także rozrywkowej. Nauczyłem się aktywnie słuchać muzyki oraz uczyć się z niej, analizować budowę utworu i cieszyć się dźwiękami, szukać tego, co w muzyce mnie przyciąga i co dla mnie jest ciekawe. Miałem szczęście do nauczycieli na każdym etapie nauki – byli pełni pasji i chętnie się nią dzielili.
Czy w szkole zabrakło ci czegoś, co uzupełnił Inkubator TBM?
Tańka: Ani szkoła muzyczna, ani studia muzyczne nie nauczyły mnie, że mam swoją wartość i godność. A Inkubator TBM właśnie to mi pokazał. Dodatkowo spotkałam mnóstwo osób, które mają z tym problem. Szkoła muzyczna pominęła również zagadnienia dotyczące promocji, managementu oraz produkcji i pisania tekstów, a te tematy w Inkubatorze TBM tworzą główną oś działania. Przykładowo, na studiach muzycznych nigdy nie miałam warsztatów z tekściarskich, a to umiejętność bardzo istotna dla mnie jako artystki. Tutaj, na Summercampie TBM, odbyło się wiele znakomitych spotkań i zajęć, dzięki którym wiem nie tylko ile popełniłam błędów, ale też jak ich unikać w przyszłości.
Maciek: Na studiach muzycznych nie dowiedziałem się jak promować i budować swoją markę muzyczną. Szkoły muzyczne uczą nas zawodu muzyka od strony praktycznej. Po Akademii Muzycznej wiem, że reprezentuję wysoki poziom w kwestii umiejętności instrumentalnych, ale mnie i pozostałym absolwentom brakowało wiedzy dotyczącej przedsiębiorczości. Nie dostaliśmy także podstawowych narzędzi z zakresu choćby produkcji muzycznej. Trafiłem na Inkubator TBM, aby nabyć umiejętności menedżerskich i… okazało się, że to wszystko jest prostsze niż się wydaje! Inkubator TBM nauczył mnie jak zarządzać swoją karierą, jak organizować trasy koncertowe i jak rozwijać promocję.
Jowita: Niestety szkoła muzyczna nie uświadamia, że można być aktywnym muzykiem, nie będąc wirtuozem. Według szkolnych standardów albo jest się najlepszym, albo nie istnieje się wcale. Pianiści nie mają w programie nauki gry w zespole, więc nie wiedzą, że istnieje coś innego poza solistyczną karierą. Ja dosyć wcześnie trafiłam do zespołu rockowego, awangardowego, i okazało się, że mimo swoich umiejętności, nie potrafię sama z siebie zagrać czegoś, co będzie pasowało do już skomponowanego utworu, nie potrafię improwizować. Bardzo silnie odczuwałam także brak podstawowej edukacji w kwestiach przedsiębiorczości. Na Inkubatorze TBM nauczyłam się, że muzyk sam musi być dla siebie menedżerem, powinien wyznaczyć sobie ścieżkę swojej kariery muzycznej. Czas edukacji jest czasem poszukiwań drogi dla siebie, ale później przychodzi moment konfrontacji z rzeczywistością… I ten, kto wierzy w cud, że ktoś go odkryje, bo jest dobrym i rzetelnym muzykiem, niestety jest w błędzie.
Jak pomagasz swoim uczniom poradzić sobie w przyszłym życiu z muzyką?
Jowita: Pracując z dziećmi traktuję edukację muzyczną jako wielokierunkową naukę rozwojową, a nie tylko przygotowanie do zawodu. Nauka muzyki i gry na instrumencie pomaga nam w innych dziedzinach, rozwija umysł. Dlatego ja chcę pokazać, że nauka gry może być wspaniałą zabawą, można improwizować, pisać własne piosenki i rozwijać się, czerpiąc z tego przyjemność. Nie chcę, aby moi uczniowie mieli jakiekolwiek traumy, urazy i źle wspominali edukację. Muzyka ma być zabawą i pasją, a także pracą połączoną z przyjemnością.
Tańka: Od 11 lat uczę śpiewu, a ostatnio prowadzę zajęcia głównie dla dzieci. Na pewno po Inkubatorze TBM będę swoim uczniom więcej mówiła o tym, jak realizować swoje plany muzyczne i będę im tłumaczyła to, czego sama długo nie wiedziałam: nie można tylko czekać, aż coś w magiczny sposób odmieni nasze życie, a kariera potoczy się sama. Mamy zawsze jedynie to, na co sami sobie zapracujemy. Cuda, owszem, zdarzają się, ale bardzo rzadko…
Maciek: Ja uczę stosunkowo niedługo, w ognisku muzycznym mam grupę dzieci w wieku 7-12 lat. To są najczęściej ich pierwsze spotkania z muzyką, więc obiecałem sobie, że zarażę ich pasją do muzyki. Młodych gitarzystów uczę tego, że gitara jest instrumentem, który można wykorzystać w wielu sytuacjach. Można na nim grać i klasyczne, i rozrywkowe utwory, zabrać na ognisko czy zaśpiewać najprostsze piosenki. Jeśli uczeń wykazuje predyspozycje do dalszej nauki, to zachęcam go, aby spróbował swoich sił w szkole muzycznej. Natomiast dla mnie jest najważniejsze to, aby uczniowie czerpali przyjemność z grania, traktowali to jak pasję, przyjemność, żeby przychodzili na lekcje z radością i mieli z grania ogromną frajdę.