O trudnych wyborach, równowadze między pracą i rodziną, pandemii, intuicji i złotym środku z Natalią Grosiak - liderką i wokalistką - oraz Maćkiem Polińskim - menedżerem Mikromusic rozmawia Ada Kućmierz.
Ada Kućmierz: Jak dzisiaj oceniacie najważniejsze decyzje podjęte w minionym, pandemicznym roku?
Natalia: Maciek, może byś przełożył koncerty nie o pół roku, tylko o rok?
Maciek: Tak, gdybym tylko wiedział, jak długo będzie trwała pandemia, na pewno zmieniłbym koncepcje. Ale nie czuję, żebyśmy popełnili jakiś błąd, którego teraz żałujemy. Najważniejszą rzeczą, jaka się wydarzyła w 2020 roku, było wydanie płyty „Kraksa”. Podjęliśmy to ryzyko wspólnie i myślę, że dobrze się stało, że to się wydarzyło. Pandemia nadal trwa, więc przesuwanie premiery nic by nie zmieniło.
AK: Czy zamierzacie promować nowy materiał z opóźnieniem, czy też ruszycie w trasę dopiero, jak wydacie coś nowego?
M: Trasę opóźniliśmy i tak, zagraliśmy w marcu 2021 jedynie dwa koncerty z planowanej trasy, w Łodzi i Wrocławiu. Myślę, że latem będzie nowe otwarcie promocji tej płyty podczas plenerowych koncertów, ale mam też nadzieję, że jesienią wrócimy już do klubów.
N: Ustaliliśmy, że trzeba podejmować jakieś decyzje - albo że nie planujemy koncertów, albo je organizujemy, potem najwyżej będziemy je przekładać. Decyzyjność jest tu kluczowa.
https://www.youtube.com/watch?v=IM_X435g3YE
AK: Jak wygląda podejmowanie decyzji w kontekście prowadzenia zespołu? Czy czujecie się mistrzami kompromisów?
N: Myślę, że w tym zespole najszerszym polem kompromisów jest pole muzyczne. Zachodzą one pomiędzy mną, Dawidem i Piotrkiem, czyli producentami muzycznymi, a jeśli chodzi o politykę zespołu i jego działanie, decyzje podejmuję wspólnie z Maćkiem, który ma coraz więcej obowiązków i jest coraz bardziej samodzielny w podejmowaniu wszelkich decyzji. Ma moje pełne zaufanie.
AK: Czy od początku mieliście „wspólną myśl zespołu” czy trzeba było docierać się latami?
N: Nasz zespół składa się z dwóch „podzespołów”: zespół „artystyczno-wykonawczy” i „administracyjno-wydawniczy”. Mianownikiem jest moja osoba, bo zasiadam w „zarządzie” jednym i drugim <śmiech>. Mamy więc dwa zbiory, które rzadko ze sobą muszą dyskutować, więc że nie ma między nami żadnych tarć. Od kiedy Maciek jest w naszym zespole wszystko pięknie się układa. Ale to też jest kwestia wcześniejszych wyborów, których musiałam dokonać, których nie żałuję, i z których jestem bardzo zadowolona.
AK: No tak, te decyzje, to pewnie też wiele trudnych momentów, pożegnania… Skład zespołu od pierwszej płyty dosyć mocno się zmienił?
N: W zespole „Mikromusic” ludzie się zmieniali aż do płyty „Sennik”, a przy płycie „Sova” mieliśmy już aktualny skład. To był 2010 rok, więc jesteśmy już razem 11 lat w stałym składzie. W kwestiach managementowych też się wiele zmieniało, aż do momentu, kiedy sama się tym zajęłam na pewien czas. Później, w yMusic, poznałam Maćka i tak już od trzech lat tworzymy zgrany zespół Mikro Management. Zbudowaliśmy świetną strukturę, która dobrze działa - Maciek wykonał ogromną pracę, zdjął z moich barków ciężar i właściwie samodzielnie wydał ostatnia płytę.
M: A Ty byłaś dla mnie wsparciem psychologicznym!
N: Tak, wsparcie psychologiczne każdemu się przydaje! A ja potrzebowałam fizycznego odciążenia w obowiązkach, bo jestem teraz mamą na pełen etat, gospodynią domową z mnóstwem obowiązków na głowie.
https://www.youtube.com/watch?v=gjNxIQInYkg
AK: Maćku, a jak to było u Ciebie z decyzją o wzięciu pod opiekę dużego, sprawnie działającego zespołu? Bałeś się? Czy czujesz teraz, że była to dobra decyzja?
M: Oczywiście, że się bałem! W poprzedniej firmie nie zajmowałem się managementem, tylko produkcją koncertów. Pracowałem m.in. z Natalią Przybysz, Tymonem Tymańskim, Kasią Lins. Dużo się nauczyłem, ale podjąłem decyzję, że muszę coś zmienić i odejść. Przez pewien moment byłem w zawieszeniu, szukałem nowej drogi. Wtedy też odezwała się Natalia.
N: Ja widziałam już wcześniej jak Maciek pracuje. Wiedziałam, że da sobie radę doskonale, jest solidny i można na nim polegać.
M: To też było ryzykowne z twojej strony!
N: No tak, ale tutaj rolę gra intuicja. Słuchałam siebie, wiedziałam, że będzie dobrze.
M: W yMusic się dotarliśmy i wiedzieliśmy, czego od siebie oczekujemy, a czas pokazał, że idzie to w coraz lepszą stronę i dobrze sobie radzimy mimo pandemii i różnych niespodzianek losu, więc była to dobra decyzja.
AK: Czy był taki moment kiedy zaczęło się wszystko szybciej kręcić i baliście się, że trzeba będzie wybierać pomiędzy dalszym rozwojem kariery a rodzinami?
N: 2019 rok był rokiem bardzo pracowitym, zaczęliśmy też dużo jeździć za granicę. W pięć dni w grudniu odwiedziłam Chiny, wróciłam i zagrałam kilka koncertów z Mikromusic, później były Włochy, a jeszcze gdzieś pomiędzy Irlandia i Wilno.
M: Tak! W listopadzie w pewnym momencie zagraliście 10 koncertów dzień po dniu.
N: To była sytuacja wyjątkowa, ale ustaliliśmy z Maćkiem, żeby nie było więcej koncertów niż dana liczba, i żeby był zawsze jeden weekend wolny. Maciek musiał to wszystko pogodzić, kiedy dawałam sygnały, żeby nie przesadzać. Na szczęście brał to pod uwagę.
AK: Układa mi się z tego taki obraz, że wasze wszystkie decyzje są zakorzenione we wcześniejszych ustaleniach i macie stały system wartości?
N: Oczywiście. Poza tym są różne propozycje i różne decyzje. Wszystko omawiamy. Niektórym propozycjom trzeba powiedzieć nie. Ja jestem w gorącej wodzie kąpana, ale na szczęścia mam partnera, który mnie sprowadza na ziemię i tłumaczy, że pewne rzeczy mogą poczekać.
M: Tak jak na przykład kupno busa zespołowego! <śmiech>
N: <śmiech> O, właśnie! Była taka sytuacja w 2019 roku, że już chciałam kupować busa i brać go w leasing, a Maciek jak zwykle spokojnie powiedział: „tak, oczywiście, ale spokojnie, poczekajmy jeszcze i to przemyślmy”. Całe szczęście, że nie kupiliśmy tego busa, bo nie mam pojęcia, co bym z nim zrobiła!…A leasing trzeba płacić.
AK: A propos finansów - zdecydowaliście się na crowdfunding podczas wydawania płyty „Tak mi się nie chce”. Wtedy nie było to tak popularne i był to bardzo odważny krok. Czy podjęlibyście taką decyzję dziś?
N: Oczywiście! To było jedyne rozwiązanie na tamten czas. Skończyła mi się umowa z wytwórnią, postanowiłam więc wydać płytę samodzielnie, ale nie miałam wtedy pieniędzy… To jest właśnie kuriozum, że po kilku latach w wytwórni nie ma się pieniędzy na wydanie płyty! Stwierdziłam zatem, że crowdfunding jest najlepszym wyjściem. Udało się, zebraliśmy nawet więcej niż planowaliśmy, płyta została wydana, każdy darczyńca dostał jakiś prezent - czy to kawę czy płytę lub winyla czy nawet kolację z nami - i wszystko się udało. Podjęłabym tę decyzję jeszcze raz, ponieważ dała nam kompletną niezależność.
https://www.youtube.com/watch?v=dj69VpabhZM
AK: Czy gdybyście dziś byli młodym, początkującym zespołem, w tym dziwnym czasie, bez wiedzy jak życie i rynek muzyczny potoczą się dalej, to czy podjęlibyście tę decyzję, aby stać się zespołem na cały etat i poświęcić życie muzyce?
N: Myślę, że trzeba po prostu żyć pasją. Kiedy się ją ma, to już jest szansa na sukces, chociaż zawsze może się nie udać. Ale nie dowiemy się, dopóki nie spróbujemy.
M: Gdybym miał jeszcze raz podjąć decyzję dt. pracy w branży muzycznej to, pomimo obecnej sytuacji, nadal chciałbym to robić. Wierzę w to, że jeżeli coś się kocha i chce się to robić, to jest spora szansa na to, że coś z tego wyjdzie!
N: Chyba, że…nie wyjdzie.
M: Oczywiście, ale jak naprawdę rozwija się swoją pasję, to zawsze się na tym korzysta i kiedy jest się wytrwałym, to zwiększa się szansę na to, że coś z tego wyjdzie.
N: Nagrywałam ostatnio wokal dla producenta, który na co dzień jest weterynarzem, ale rozwija swoją muzyczną pasję. Spełnia się w obydwu zawodach, ale to, co najważniejsze to fakt, że robi swoje. Tak jak śpiewał Wojciech Młynarski: RÓBMY SWOJE!
AK: Piękna puenta. Czy możemy ją potraktować jako klucz do nieżałowania decyzji?
N: Tak. Nie ma nic gorszego niż niepodejmowanie decyzji. Nawet zła decyzja jest dobra, ponieważ ją podjęliśmy. Podejmowanie decyzji jest wielką umiejętnością.